Terrego Pratchetta albo się lubi, albo nie rozumie. Dziś chciałem podsumować w jednym miejscu cytaty z książek Terrego Pratchetta – autora 41 książek z cyklu Świat Dysku. Wybór cytatów ma jeden klucz – były to cytaty, które podczas czytania książek Terrego przypadły mi do gustu. Uważam, że, przynajmniej część z nich, zawiera mniejszą/większą cząstkę prawdy życiowej.
Terry Pratchett, Kolor magii:
To właśnie jest głupie w tej całej magii. Przez dwadzieścia lat studiujesz czar, który sprowadza ci do sypialni nagie dziewice. Ale wtedy jesteś już tak zatruty oparami rtęci i półślepy od czytania starych ksiąg, że nie pamiętasz, co dalej robić.
Terry Pratchett, Kolor magii:
Istnieje tylko jeden rozsądny powód, by wejść w paszczę Śmierci: żeby mu ukraść złote zęby.
Terry Pratchett, Blask fantastyczny:
Dowiedział się, że Wielka Piramida Tsortu, dawno już nieistniejąca, zbudowana była z miliona trzech tysięcy dziesięciu bloków wapienia, a dziesięć tysięcy niewolników zginęło podczas budowy. Wyczytał, że mieściła w sobie labirynt ukrytych przejść, których ściany dekorowała podobno zbiorowa mądrość starożytnego Tsortu. Wysokość piramidy plus jej długość podzielona przez połowę szerokości wynosiła dokładnie 1,67563 albo 1237,98712567 razy więcej niż różnica między odległością od słońca a wagą małej pomarańczy.
Terry Pratchett, Blask fantastyczny:
Trymon podniósł nóż i zważył go w dłoni.
Muszę ci pogratulować, panie. Zaiste, bardzo wcześnie musi wstawać ten, kto chciałby cię wyprzedzić. Galder roześmiał się. A nóż wyfrunął z dłoni Trymona z taką prędkością, że (ze względu na dość leniwą naturę światła na Dysku) stał się odrobinę krótszy i bardziej masywny, gdy z idealną precyzją mknął w stronę krtani Galdera. Nie dotarł do niej. Skręcił w bok i zaczął krążyć – tak szybko, że nagle wydawało się, iż Galder nosi metalowy kołnierz. Mag odwrócił się i Trymon miał wrażenie, że jego mistrz urósł nagle o kilka stóp i stał się potężniejszy. Nóż wyrwał się z orbity i dygocząc trafił w drzwi, o grubość cienia od ucha Trymona.
Wcześnie? - rzucił uprzejmie Galder. - Mój drogi chłopcze, musiałbyś wcale się nie kłaść.
Terry Pratchett, Blask fantastyczny:
- Jakie są najwspanialsze rzeczy w życiu mężczyzny? – zapytał wódz nomadów.
Siedzący po prawej przemówił. – Ostry horyzont stepu, wiatr we włosach i świeży koń pod siodłem.
- Krzyk białego orła na wysokości, śnieg padający w lesie i celna strzała na cięciwie – oświadczył ten z lewej.
Wódz pokiwał głową.
- Z pewnością jest to widok twego wroga leżącego bez życia, hańba jego szczepu i lamenty jego kobiet – stwierdził.
Wódz zwrócił się z szacunkiem do gościa.
- Oto gość nasz, którego imię jest legendą, powie nam, co jest najwspanialszego w życiu mężczyzny.
Wojownicy się pochylili. Warto będzie tego posłuchać.
Gość zastanawiał się długo i w skupieniu. I wreszcie oświadczył: – Gorącza woda, dobre żęby i miękki papier toaletowy.
Terry Pratchett, Piekło pocztowe:
Opowiedzieć panu o aniołach, panie Lipwig? — zaproponował uprzejmie Patrycjusz. — Znam dwa interesujące fakty na ich temat.
O tak. Został pan powieszony — oświadczył Vetinari. — Wieszanie to bardzo ścisła nauka, a pan Trooper jest mistrzem. Śliskość i grubość powrozu, czy węzeł umieszczony jest tutaj, zamiast tam, związek między ciężarem a odległością… Och, jestem pewien, że ten człowiek mógłby napisać książkę. Został pan powieszony i znalazł się pan o pół cala od śmierci. Tylko ekspert stojący tuż obok pana mógłby to stwierdzić, a tym ekspertem był nasz przyjaciel, pan Trooper. Nie, panie Lipwig, Albert Spangler nie żyje. Trzystu ludzi przysięgnie, że widziało, jak umiera. — Pochylił się. — A zatem odpowiednio do sytuacji, chcę teraz z panem pomówić o aniołach.
Pierwszy interesujący fakt dotyczący aniołów, panie Lipwig, jest taki, że czasami, bardzo rzadko, w takim punkcie kariery człowieka, który zmienił swoje życie w tak niesamowitą i skomplikowaną plątaninę, że śmierć wydaje się jedynym rozwiązaniem, pojawia się przed nim… czy też, powinienem powiedzieć, jemu się pojawia… anioł. I daje mu szansę, by cofnąć się do chwili, gdy wszystko poszło nie tak, i tym razem zrobić to, jak należy. Panie Lipwig, chciałbym, żeby uważał mnie pan… za anioła.
[…]
- Coś takiego… Ludzie zwyczajnie nie słuchają — westchnął Vetinari. — Pamięta pan? Pierwszy interesujący fakt dotyczący aniołów? Mówiłem o nim wczoraj. Zapewne myślał pan wtedy o czymś innym. Otóż drugi interesujący fakt dotyczący aniołów, panie Lipwig, jest taki, że zjawiają się tylko raz.
Terry Pratchett, Piekło pocztowe:
Vetinari westchnął.
- Trzeba szczerze podziwiać człowieka, który naprawdę wierzy w wolność wyboru — powiedział, spoglądając na otwarte drzwi. — Smutne jednak, że nie wierzył w anioły.
Terry Pratchett, Równoumagicznienie:
Kiedy człowiek zstępuje w przepaść, jego życie zawsze zyskuje jasno określony kierunek.
Terry Pratchett, Pomniejsze bóstwa:
Potrzeba czterdziestu ludzi pewnie stojących na ziemi, żeby utrzymać jednego z głową w chmurach.
Terry Pratchett, Pomniejsze bóstwa:
Nigdy wcześniej nie widział takiego umysłu u żadnej istoty, która chodzi na dwóch nogach. To był ktoś, kto prawdopodobnie odwróciłby boga na grzbiet, żeby sprawdzić, co się wtedy stanie. Ktoś, kto nie myśląc o konsekwencjach, wywróciłby cały wszechświat, by zyskać wiedzę, co się dzieje, kiedy wszechświat leży na plecach…
Terry Pratchett, Pomniejsze bóstwa:
Wiedza to wolność, w pewnym sensie. Kiedy najmniejsze, co mogą ci zrobić, to wszystko, wtedy najgorsze co mogą zrobić, nagle przestaje budzić grozę. Skoro mają cię ugotować jako jagnię, to równie dobrze mogą upiec jako barana.
Terry Pratchett, Pomniejsze bóstwa:
Są w szachach figury, które poruszały się na ukos. Dlatego często zjawiają się w miejscach, gdzie królowie się ich nie spodziewają.
Terry Pratchett, Mort:
PAMIĘTAM, KIEDY TO WSZYSTKO BĘDZIE ZNOWU.
Terry Pratchett, Trzy wiedźmy:
Teatr ją niepokoił. Miał w sobie magię, ale nie należącą do niej, niebędącą w jej władaniu. Teatr zmieniał świat wypowiadał zdania, które były czymś innym, niż były. Ale to nie wszystko… Ta magia nie była własnością adeptów magii. Panowali nad nią ludzie zwyczajni, nieznający reguł. Zmieniali świat, ponieważ po zmianie brzmiał lepiej.
Terry Pratchett, Zbrojni:
Jeśli człowiek ma dość pieniędzy, trudno mu w ogóle popełnić jakieś przestępstwo. Zdarzają mu się tylko zabawne, drobne niezręczności.
Terry Pratchett, Panowie i Damy:
Jak za dawnych czasów, co? - odezwała się po chwili. - Pamiętam, gdy miałam piętnaście lat i stałam przed starą Biddy Spective, a ona mówiła tym swoim głosem: „Chcesz zostać… kim?”. Byłam tak przerażona, że prawie…
Ja nigdy przed nikim nie stałam – odpatła chłodno babcia Weatherwax. - Biwakowałam w ogrodzie starej niani Gripes, dopóki nie obiecała, że nauczy mnie wszystkiego, co wie. Ha… Trwało to tydzień, a i tak miałam wolne popołudnia.
Chcesz powiedzieć, że nie zostałaś wybrana? – zdumiała się niania.
Ja? Nie, sama wybierałam. - Babcia zwróciła ku niej twarz, którą niania nieprędko zdoła zapomnieć, choć pewnie będzie próbować. – Ja wybierałam, Gytho Ogg. I chę, żebyś o tym wiedziała. Cokolwiek się stanie, nigdy niczego nie żałowałam. Nie żałowałam ani jednej decyzji. Jasne?
Skoro tak mówisz, Esme…
Terry Pratchett, Panowie i Damy:
Cenę za to, że umiesz podkuć wszystko, wszystko, co ci przyprowadzą… jest to, że umiesz podkuć wszystko, co ci przyprowadzą. Ceną za bycie najlepszym jest zawsze… zawsze to, że musisz być najlepszym. I płacisz ją, tak samo, jak ja.
Terry Pratchett, Ciekawe czasy:
Zwątpienie nie było czymś regularnie wizytującym czaszkę Cohena. Kiedy człowiek usiłuje w jednej ręce nieść wyrywającą się dziewicę ze świątyni i worek skradzionych świątynnych skarbów, a drugą walczy z kilkoma rozzłoszczonymi kapłanami, niewiele pozostaje mu czasu na refleksje. Dobór naturalny sprawił, że zawodowi bohaterowie, którzy w kluczowym momencie skłonni są zadawać sobie pytania w rodzaju: „Jaki jest cel mojego życia?”, w krótkim czasie tracą i cel, i życie.
Terry Pratchett, Ciekawe czasy:
Ale są sprawy, za które warto umierać – stwierdziła Motyl.
Nie, nie ma. Ponieważ masz tylko jedno życie, a pięć innych spraw możesz dostać na każdym rogu ulicy.
Wielkie niebiosa, jak możesz żyć z taką filozofią? Rincewind nabrał tchu. - Długo.
Terry Pratchett, Ciekawe czasy:
Bruce Hun nigdy nie wchodził tylnymi drzwiami.
Zamknij się.
W ogóle nie zbliżała się do tylnych bram, ten Bruce Hun.
Zamknij się.
Kiedy Bruce Hun atakował Al Khali, zrobił to przy wieży głównej bramy, z tysiącami wrzeszczących ludzi na małych konikach.
Niby tak, tylko że… kiedy ostatnio widziałem Brucea Huna, jego głowa tkwiła na kiju.
Zgadza się, trudno zaprzeczyć. Ale nad główną bramą. Znaczy, przynajmniej się przebił.
Jego głowa się przebiła.
Terry Pratchett, Na glinianych nogach:
- Jest dziewiąta – oznajmił terminarz, wysuwając głowę z kieszeni Vimesa. – Byłem nieszczęśliwy, bo nie miałem butów, dopóki nie spotkałem człowieka, który nie miał nóg.
Strażnicy wymienili spojrzenia.
Co? – zapytał bardzo spokojnie Vimes.
Ludzie lubią, kiedy od czasu do czasu podsuwam im jakiś aforyzm albo Złotą Myśl Dnia – odparł chochlik.
A w jaki sposób spotkałeś tego człowieka bez nóg?
Tak naprawdę to go nie spotkałem. Było to stwierdzenie ogólne metaforycznej natury.
Aha. No to kłopot. Gdybyś go spotkał, mógłbyś zapytać, czy nie ma jakichś niepotrzebnych butów.
Terry Pratchett, ?:
Molekuły nie potrafią latać, ale ptaki – zbudowane z molekuł – potrafią. Molekuła poleci, jeśli jest włączona w ptaka. Kontekst robi wielką różnicę.